Początek szlaku jest identyczny jak podczas rejsu „Wokół Upałt”: port – Jezioro Sztynorckie – Rzeka – Dargin – Kamienie/Głazy Sztynorckie (Stary Sztynort) – Łosiowy Róg – Most Sztynorcki – Kirsajty – przesmyk między Kurką i półwyspem Glinianka – Mamry (właściwe).
Obieramy kurs na północny wschód, na Bramkę Kalską, przepływając przez jezioro Bodma [4]. Przez przesmyk między Półwyspem Kalskim a Kalskimi Łąkami pływał kiedyś prom.
Po przejściu przesmyku wychodzimy na jezioro Święcajty. W języku pruskim jego nazwa oznaczała „świętą toń”. Jezioro słynne stało się zwłaszcza w latach trzydziestych XX w., stając się areną regat bojerowych. Wiele edycji miało rangę mistrzostw Niemiec, a w 1936 r. rozegrano tutaj mistrzostwa Europy. Motorem rozwoju jachtingu lodowego był Georg Tepper, właściciel tartaku w Ogonkach. Swoim pracownikom pozwalał budować jachty „Piraty”, przeznaczone dla dzieci i młodzieży. Sam ścigał się na bojerach, co więcej, był ich projektantem i budowniczym. Jego „Ognisty Ptak” zaopatrzony w aeropłat z laminatu, osiągnął prędkość 170 km/h. W okresie międzywojennym na północnym brzegu Święcajt wzniesiono szereg obiektów turystycznych, m.in. restaurację, hotelowiec, molo z wieżą regatową oraz kąpielisko z wieżą do skoków.
Bierzemy kurs na północ, na wieś Kal, założoną przez Krzyżaków między 1469 a 1478 r. W całkiem nieodległych czasach z jej mieszkańców żartowano, że smażą placki tylko z jednej strony. Była to aluzja do tego, że chałupy stały po tylko jednej stronie drogi, bowiem z drugiej było jezioro. Po wojnie w Kalu pomieszkiwał Eugeniusz Paukszta, który uwiecznił wieś i jej mieszkańców w powieści „Srebrna ławica”.
Prawą burtą bierzemy Kocią Wyspę, która nazwę zawdzięcza zwierzakom „osadzanym” tutaj, aby łowiły myszy grasujące w wyspiarskiej stodole. Takie „kocie Alcatraz”.
Płynąc nadal tym samym kursem docieramy do podnóża Saksońskiego Wzgórza, na którym urządzono pierwszowojenny cmentarz, znany także pod nazwą „Wzgórza strzelców” („Jägerhöhe”). Spoczywa na nim ponad pół tysiąca żołnierzy armii niemieckiej i rosyjskiej. Wśród nich są Niemcy, Rosjanie, Polacy, Duńczycy, Serbowie Łużyccy, Mazurzy, Warmiacy… Widok roztaczający się z tej nekropoli uchodzi za jeden z najpiękniejszych na Mazurach.
Spod cmentarnego wzgórza znaną już trasą wracamy do Sztynortu, biorąc Kocią Wyspę prawą burtą.